„Grief is a bitch”, czyli historia Christiny Rasmussen. Żałoba jest stanem, w którym tkwimy po utracie bliskiej nam osoby. Niektórzy w takim stanie mogą trwać latami, a broń boże z własnej woli. Utrata bliskich osób jest poważną sytuacją i kiedyś każdy z nas przekonał się, że Grief is a bitch (Żałoba jest suką).
Jak to się zaczęło ?
Christina Rasmussen jest Amerykanką greckiego pochodzenia. W 1998 roku kończyła studia na wydziale psychologii w Londynie. Na temat pracy magisterskiej wybrała fazy wychodzenia z żałoby według Elisabeth Kübler-Ross. W związku z powyższym, jej promotor był bardzo zdziwiony, dlaczego młodą dziewczynę zainteresował tak ciężki temat.
Christina wyszła za mąż za swoją miłość życia, Bjarne’a Rasmussena, wysokiego, przystojnego Skandynawa. Podążając za jego pracą, wyjechali do USA, gdzie Christina pracowała w hospicjum, pomagając rodzinom osób umierających.
Grief is a bitch
Zupełnie nieoczekiwanie w 2003 jest młody i zdrowy mąż został zdiagnozowany na raka jelita grubego, z tego powodu w ciągu 2 lat zmarł. Christina tuż po trzydziestce została wdową z dwójką maleńkich dziewczynek.
Można powiedzieć, że była teoretycznie przygotowana do czekającego ją etapu życia. Absolwentka psychologii, specjalistka od żałoby, aktywna zawodowo w tej dziedzinie. Stało się inaczej. Zupełnie rozsypała się. Rzuciła pracę w hospicjum, nie mogła, zatrudniła się w korporacji. Wciąż powtarzała – DLACZEGO NIKT NIE POWIEDZIAŁ, ŻE TO JEST AŻ TAK CIĘŻKIE?
Przełom
Przez półtora roku żyła jak cień, robiła tylko rzeczy konieczne do przetrwania i opieki nad dziewczynkami. Aż zdarzył się przełom.
Christina mieszkała w Bostonie, gdzie w zimie są duże opady śniegu. Nadchodziło Boże Narodzenie, pomyślała że chciałaby dostać kartki świąteczne. Ale jej lokalny listonosz nie przywoził poczty do jej domu. Bo podjazd nie był odśnieżany.
Pod wpływem chwili Christina wyszła na dwór i odśnieżyła posesję. Patrzyła w okno i zauważyła samochód pocztowy. Listonosz chwilę stał, ale odjechał, więc Christina bardzo się zdenerwowała – dlaczego nie wyszedł do skrzynki, przecież odśnieżone!
Nawet nie założyła kurtki na piżamę, nałożyła tylko zimowe buty i zaczęła biec. Biegła jak szalona, jak nigdy w życiu wcześniej. Co dobiegła to samochód pocztowy odjeżdżał dalej. W końcu dogoniła go i nakrzyczała na listonosza: Dlaczego nie wrzuciłeś mojej poczty?
On odpowiedział – Bo podjazd słabo odśnieżony. Christina na to – Przecież odśnieżyłam! A listonosz – Mogłaś poprosić męża. Christina: Gdybym mogła to bym poprosiła. Mój mąż nie żyje!
Listonosz najpierw poczerwieniał, potem zbladł. Bez słowa dał całą pocztę, i już zawsze dostarczał pod jej adres. Dla Christiny to był moment przełomowy. W ciągu miesiąca odeszła z korporacji. Została autorką kilku książek o wychodzeniu z żałoby i kryzysu. Założyła fundację, prowadzi wykłady, robi coś wielkiego dla ludzi. Jej blog o interwencji kryzysowej jest na liście 20 blogów polecanych przez Biały Dom.
Mimo, że „Grief is a bitch”, to wszystko się ułoży
Możliwe, że w sytuacji, w jakiej była Christina, każdy z nas znalazł się przynajmniej raz. Jest to trudna sytuacja, ale musimy pamiętać, iż należy dać sobie trochę czasu, a wszystko się ułoży.
Tutaj link do piosenki, gdyby ktoś wolał przesłuchać ją na YouTube: https://youtu.be/OlFxCVVLBfk
Kim jestem?
Wróżka Anna Żarek
Jestem coachem matrycy energetycznej, wróżę z kart tarota i wahadełka.
Pasjonuje mnie psychologia, parapsychologia, rozwój duchowy i osobisty.
Pomagam ludziom w podejmowaniu decyzji, rozwiązywaniu problemów dotyczących pracy, biznesu, miłości, relacji z ludźmi i innych.
Przyjmuję klientów na indywidualne sesje osobiste, telefoniczne i online.
You must be logged in to post a comment.